Strona główna

sobota, 26 listopada 2011

Nazwanie Bestii - Mike Carey

„Nazwanie Bestii” to już piąty tom opowieści o Feliksie Castorze. Świat, w którym żyje ten cyniczny egzorcysta lekko różni się od naszego. Duchy, które pojawiają się coraz częściej, nikogo już nie dziwią, a spotkanie zombie to nic nadzwyczajnego. Od czasu do czasu można też trafić na jakiegoś demon, ale prawdopodobnie będzie to ostatnia rzecz jak nam się w życiu przydarzy. Nikt nie wie, dlaczego nieumarli nagle, w takiej ilości, ukazują się w naszym świecie. Jak sam bohater przypuszcza: "Może w piekle zatkały się rury i cały syf wybija do nas".

Feliks nie przeprowadza egzorcyzmów w tradycyjny sposób. Daleko mu do tego, by w swej pracy wykorzystywać modlitwy i wodę święconą. Aby pozbyć się niechcianej duszy, gra dla niej na flecie odpowiednią melodię. Nie jest to jednak takie łatwe, zwłaszcza, gdy jakieś monstrum próbuje rozerwać go na strzępy. W poprzednich tomach Castor przyjmował różne zlecenia, które zazwyczaj okazywały się nie takie proste, jak to się z początku wydawało. Często też najpierw nieźle oberwie zanim odkryje prawdziwą tajemnicę. 

Piątą część odróżnia od poprzednich brak typowej zagadki kryminalnej oraz bezpośrednia kontynuacja wątków z poprzedniego tomu. Kolejny raz Feliks zmierzy się z Asmodeuszem, który opętał jego przyjaciela. Problem w tym, że nasz bohater nie ma bladego pojęcia jak pokonać tego demona. A gdzie najlepiej znaleźć rozwiązanie wszystkich naszych problemów? Oczywiście w butelce whiskey. Na szczęście Castor w miarę szybko otrząsa się z upojenia alkoholowego i bierze się do roboty.

 „Nazwanie Bestii”, podobnie jak poprzednie tomy, to lekka i przyjemna powieść. Chociaż w książce mogłoby być nieco więcej akcji, to i tak czyta się ją bardzo szybko. Jeśli komuś podobały się poprzednie książki Careya, to i ta powinna mu przypaść do gustu, tym bardziej że mamy tutaj zakończenie jednego z głównych wątków. Natomiast, jeśli ktoś nie spotkał na swej drodze Castora, a ma ochotę na ciekawą fantasy, pomieszaną z kryminałem, to polecam pierwszy tom cyklu, czyli „Mój własny diabeł”. 

Moja ocena: 4+/6

niedziela, 6 listopada 2011

Pewien stosik

Już jakiś czas temu zrobiłem zdjęcie tego stosiku, ale umieszczenie go na blogu zawsze odkładałem na później. Wreszcie się zmobilizowałem, by to zrobić. 


Idąc od góry mamy:
  1.  „Świat Rocannona” i „Planeta Wygnania” Ursula Le Guin – oba tomy wchodzą w skład cyklu Ekumena. Zupełnie nieplanowane nabytki. Książki chciałem oczywiście przeczytać, ale do ich zakupu mi się nie spieszyło. Tylko, gdy zobaczyłem je na półce w księgarni z nalepką -50% nie miałem, nad czym się zastanawiać.
  2.  „Nazwanie Bestii” Mike Carey – dalsze przygody Feliksa Castora. O książce wspominałem już przy okazji poprzedniego stosiku. W międzyczasie zdążyłem ją przeczytać.
  3.  „Niebieski Księżyc” Connie Willis – kolejny zbiór opowiadań tej pani, który pochodzi z wymiany. Poprzedni tom czytało się dobrze, ale nie był zbyt rewelacyjny. Zobaczymy jak będzie tym razem.
  4.  „Król Bezmiarów” Feliks W. Kres – drugi tom Księgi Całości. O pierwszej części pisałem tutaj.
  5.  „Elantris” Brandon Sanderson – książkę tę również już przeczytałem. Bardzo ciekawy pomysł, ale książka niepotrzebnie rozwleczona na tyle stron.
  6.   „Samo Ostrze” Joe Abercrombie – o tej pozycji słyszałem wiele dobrego, mam nadzieję, że się nie zawiodę.
Oprócz tych książek zdobyłem jeszcze „Grombelardzką legendę tom 1" Feliksa Kresa oraz „Urth Nowego Słońca” Gene Wolfe'a, którą dostałem od mojej Sylwii. Mając ostatni tom „Księgi Nowego Słońca” mam zamiar przeczytać ten cykl ponownie, tym razem znacznie uważniej. Jednak mam tyle świetnych książek do przeczytania, że nie wiem, kiedy to nastąpi.

Natomiast w najbliższym czasie na pewno kupię ”Strach mędrca” Patricka Rothfussa oraz „Taniec ze smokami” G.R.R. Martina. Również w kolejce do kupienia jest „Księga wszystkich dokonań Sherlocka Holmesa”. Obejrzałem ostatnio serial „Sherlock”, który tak mi się spodobał, że nabrałem ochoty, by przeczytać jakąś powieść o sławnym detektywie.