Strona główna

środa, 17 sierpnia 2011

Sen_numer_9 - David Mitchell

Gdy zaczynałem czytać książkę „Sen_numer_9”, potrafiłem ją określić tylko, jako dziwną. Jednak im bardziej się wczytywałem, słowo „dziwna” przeradzało się w „niezwykła”.  Wynikało to z tego, że główny wątek był przeplatany różnego rodzaju wizjami, snami, a nawet grami komputerowymi.

Do Tokio przyjeżdża dziewiętnastoletni Eidżi Mijake. Chce odnaleźć ojca, którego nigdy nie spotkał. Zadanie to jest jednak niezwykle trudne. Bo jak odnaleźć jednego człowieka, nie znając jego nazwiska, ani tego jak on wygląda, w takim mieście jak Tokio? Chłopak pracując w biurze rzeczy znalezionych, na stacji w Ueno, snuje pomysły jak zobaczyć się z adwokatem swojego ojca. Jest zwykłym robotnikiem, trutniem, jak sam siebie określa bohater. Podczas poszukiwań Eidżi powoli zakochuje się w pewnej kelnerce. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby bohater nie wplątał się przez przypadek w mafijne porachunki. 

Jak wspomniałem wcześniej konstrukcja książki nie jest zwyczajna. W każdym rozdziale możemy znaleźć urywek innej historii, związanej tylko pośrednio z głównym bohaterem, albo nawet wcale. Co prawda zabieg ten nadaje książce niezwykłości i stwarza poczucie nierealności, to niekiedy niepotrzebnie odwraca i rozprasza uwagę od głównej fabuły. Niektóre poboczne wątki mnie wynudziły, jak chociażby bajki dla dzieci, za to inne wciągnęły niezmiernie, np. wspomnienia z dzieciństwa głównego bohatera lub dziennik pilota kamikaze z czasów II wojny światowej.



„Sen_numer_9” inspirowana piosenką „#9 dream” Johna Lennona jest książką intrygującą. Wielowątkowa i wciągająca fabuła oraz ciekawe i niejednoznaczne zakończenie, sprawiają, że po książkę zdecydowanie warto sięgnąć. Jeśli natomiast dla kogoś przesadne udziwnienia są męczące i niepotrzebne, może sobie książkę spokojnie odpuścić.

Moja ocena: 4/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz