Książki z serii Uczta Wyobraźni są uznawane za ambitne, albo
po prostu za wymagające. Dlatego też, gdy zaczynałem czytać książkę
Bacigalupiego miałem lekkie obawy, jak sobie z nią poradzę. „Nakręcana
dziewczyna. Pompa numer sześć” okazała się świetną książką, z mnóstwem
genialnych pomysłów i do tego bardzo przystępnie napisaną. Autor swoje historie
głównie buduje na zmianach biologicznych lub genetycznych. Pokazuje, jak drobne
modyfikacje w ekosystemie potrafią wstrząsnąć światem i do czego może
doprowadzić nadmierne ingerowanie w strukturę genetyczną roślin i zwierząt.
Pierwszą część książki stanowi zbiór opowiadań „Pompa numer
sześć”. Autor zazwyczaj prezentuje nam nieodległą przyszłość. Niekiedy jest to
świat wyniszczony przez genetycznie modyfikowane choroby i zarazy. Innym zaś
razem dostajemy obraz ludzi, których rany się od razu goją, nawet ich odcięte
kończyny odrastają. Bacigalupi głównie skupia się na swoich wizjach
przyszłości, ale wykorzystuje je też, by ukazać nam niemoralne i oburzające
zachowanie ludzi. Na przykład w opowiadaniu „Regulator”, gdzie ludzie za sprawą
specyficznych leków mogą przedłużać swoje życie. Niestety, ale w tej sytuacji
nowo urodzone dzieci stanowią jedynie problem. Zatem ktoś musi wyregulować
nadwyżkę populacji. Każde z opowiadań od samego początku uderza wizją świata i
serwuje nam dużą dawkę emocji. Na żadną z opisanych historii nie można pozostać
obojętnym.
Druga część książki to powieść „Nakręcana dziewczyna”,
której historia nie tylko nawiązuje do wizji świata z paru wcześniejszych
opowiadań, ale można też odnaleźć powiązania fabularne między nimi. W ten
właśnie sposób trafiamy do świata targanego nowymi mutacjami zaraz i
szkodników. Poziom wód już znacznie się podniósł, wyczerpały się zasoby paliw
naturalnych, a wody pitnej jest coraz mniej. Era globalizacji już dawno przeminęła.
Przyszłość, w której zdecydowanie nie chciałbym się znaleźć.
Oprócz intrygującej wizji przyszłości dostajemy interesującą
historię, która zakrojona jest na większą skalę niż to się z początku wydaje. Narracja
„Nakręcanej dziewczyny” prowadzona jest oczami kilku postaci, których życie, co
chwilę się krzyżuje. Przebrnąwszy przez nieco nudny początek okazuje się, że
opisani bohaterowie są bardzo żywi. Można poczuć, że to nie są tylko papierowe
postacie, ale prawdziwi ludzie. O ile prawdziwym człowiekiem można nazwać
nakręcaną dziewczynę, która jest istotą genetycznie zmodyfikowaną. Stworzoną,
by służyć swym twórcą. Z pozoru jest tylko zabawką.
Trafnym pomysłem okazało się połączenie zbioru opowiadań i
powieści, dzięki czemu możemy w znacznym stopniu poznać twórczość Paolo
Bacigalupiego. „Nakręcana dziewczyna. Pompa numer sześć” nie tylko porusza
treści i tematy, nad którymi można się zastanowić, ale też prezentuje świetne historie.
Moim zdaniem opowiadania dostarczają intensywniejszych wrażeń niż powieść, ale „Nakręcana
dziewczyna” też potrafi niekiedy mocno zaskoczyć. Polecam wszystkim, nie tylko
fanom science fiction.
Moja ocena: 6/6
Przełamałam się ostatnio i kupiłam tę pozycję - więc wkrótce pewnie po nią sięgnę :) czekam tylko na przesyłkę.
OdpowiedzUsuńU mnie stoi już od jakiegoś czasu i stać będzie niestety. Kolekcja UW, która będzie się w najbliższym czasie powoli powiększać będzie w dużej mierze mieszana z lekką fantastyką, a biorąc pod uwagę mój powrót na studia nie będzie to zbyt szybko iść.
OdpowiedzUsuńRecenzja nie najgorsza, ale myślę, że stać Cię na więcej ;)
Karodziejka: Też się bardzo długo zastanawiałem czy ją kupić.
OdpowiedzUsuńHarashiken: U mnie na półce też sporo przeleżała, zanim się za nią zabrałem.
Może z czasem się wyrobię w pisaniu :)
Mam w planach :)
OdpowiedzUsuńCzyżby kolejny miłośnik Uczty Wyobraźni? ^^ Witam wśród zainfekowanych! Co prawda "Nakręcanej ..." akurat nie czytałam, ale założę się, że jest równie zachwycająca, jak pozostałe pozycje z serii.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w dalszym blogowaniu, będę zaglądać. :)
Kiedyś pewnie sięgnę... Trochę cena przeraża, ale toż to UW... :) No i moje ukochane science-fiction.
OdpowiedzUsuń